Czy naukowiec może być kreacjonistą?

0
368

Archiwum: Idź Pod Prąd 2015, nr 128-129 (marzec-kwiecień), s. 15.

Fragmenty wystąpienia wygłoszonego we Wrocławiu 26.11.2014 r. na spotkaniu zorganizowanym przez Inicjatywę Akademicką „Fides et ratio”, Edycja III. Jaki początek? (II). Wiara i rozum o początku człowieka.

Kazimierz Jodkowski

Prof. dr hab. Kazimierz Jodkowski jest Kierownikiem Zakładu Logiki i Metodologii Nauk w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Zielonogórskiego. Jest również opiekunem naukowym Zielonogórskiej Grupy Lokalnej „Nauka a Religia”. www.nauka-a-religia.uz.zgora.pl/index.php/grupa-lokalna

Czy naukowiec może być kreacjonistą? Pytanie to może się wydawać banalne. Są przecież kreacjoniści, którzy mają bardzo dobre wykształcenie przyrodnicze – ukończyli dobre uczelnie i mają stopnie doktorskie. Niedawno dyskutowaliśmy w Zielonej Górze o fizyku, który ma publikacje w Nature, Science i innych czołowych czasopismach, a jednak jest kreacjonistą. Nazywa się Robert Gentry. Wydaje się więc, że skoro są tacy kreacjoniści, to tytułowe pytanie jest banalne. Skoro są, to mogą być. A jednak chcę powiedzieć, że nie mogą, że naukowiec nie może być kreacjonistą. […]

Powszechnie uważa się, że nauki przyrodnicze, w dzisiejszym rozumieniu, powstały w XVII w. (epoka Galileusza i Newtona). Otóż ja chcę państwa przekonać, że jest to nieprawda. Dzisiejsze rozumienie nauk empirycznych, zwłaszcza nauk przyrodniczych, pochodzi od Darwina, jest zasługą Darwina.

Newton nie miał żadnych oporów, żeby przywoływać interwencje Boże w wypadku, kiedy jego obraz świata napotykał na jakieś problemy. […] Stabilność Wszechświata Newton wyjaśniał, odwołując się do interwencji Bożych, interwencji empirycznych w świecie. Dzisiaj coś takiego, ten sposób rozumowania, jest niemożliwe. A jest niemożliwe właśnie dzięki Darwinowi.

Darwin powszechnie uchodzi za twórcę teorii ewolucji – i oczywiście słusznie. Darwin był wielkim uczonym, a teoria ewolucji jest jego wielkim osiągnięciem. Utrzymuje się ona już od ponad półtora wieku. Warto jednak zauważyć, że nie utrzymuje się w takiej postaci, w jakiej Darwin ją sformułował, bo o wielu rzeczach Darwin nie wiedział (zwłaszcza o genetyce).  Koncepcje Darwina wspomaga się, uzupełnia, mówi się raczej nie o darwinizmie, a o neodarwinizmie, żeby zaznaczyć te modyfikacje czy zmiany. Oczywiście podstawowy mechanizm – zmienność plus dobór naturalny – nadal się zachowuje, ale mówi się także o innych mechanizmach oprócz tych.

Natomiast jest jeden wkład Darwina do nauki światowej, o którym właściwie rzadko kiedy się myśli i rzadko kiedy się mówi, który nie uległ zmianie przez te półtora wieku, a nawet rozszerzył się z biologii, gdzie był pierwotnie zastosowany, na całość nauk empirycznych.  Jest to tzw. naturalizm. […] Darwin wprowadził zasadę naturalizmu. Zasada ta mówi, że nauka w wyjaśnianiu świata może odwoływać się jedynie do przyczyn z tego świata, a nie do przyczyn spoza niego, przyczyn nadprzyrodzonych. Jakiekolwiek interwencje ze sfery nadprzyrodzonej są wykluczone w nauce. […]

W Zielonej Górze zauważyliśmy, że Darwin wprowadził coś nowego w porównaniu chociażby z Newtonem. Wprowadził coś, co nazwaliśmy epistemicznym układem odniesienia naturalizmu. Można to wytłumaczyć przez analogię do pracy geografa. Geograf, zanim zacznie rysować na mapie rzeki, miasta i inne obiekty, najpierw musi ustalić układ odniesienia, skalę, podziałkę. Dopiero kiedy to zrobi, może się zająć właściwą geografią. Podobnie uczony.

Dawniej w filozofii nauki panował przesąd (wśród neopozytywistów), że fakty są pewne (zresztą takie jest też potoczne rozumienie). […] Rozwój filozofii nauki pokazał, że nie ma „nagich faktów”, jak to się mówi, ale że fakty są uteoretyzowane, zakładają one coś wcześniejszego. W związku z tym fakty nie są pewne i same nie mogą obalić teorii naukowej. Podobnie jest z nauką. Tak jak dawniej panował przesąd, że fakty są obiektywne i nie zakładają niczego wcześniejszego, apriorycznego, tak samo dzisiaj się sądzi, że nauka jest czymś obiektywnym.

Otóż jest to nieprawda. Uczony, zanim zacznie uprawiać naukę, musi założyć wstępnie, jak to będzie robił. Na przykład czy dopuszcza w swoich analizach fakt, że niektóre zdarzenia, niektóre zjawiska są rezultatem przyczyn nadprzyrodzonych, czy też nie dopuszcza. Otóż dzisiejsza nauka akceptuje postawę Darwina. To, co Darwin wprowadził w biologii, rozszerzyło się na wszystkie nauki empiryczne. Nauka nie może w wyjaśnianiu zjawisk odwoływać się do przyczyn nadprzyrodzonych.  Jest to wstępne założenie, oczywiście aprioryczne. Tego założenia nie da się naukowo uzasadnić, bo mielibyśmy petitio principii. […]

Dlaczego zatem mówię, że naukowiec nie może być kreacjonistą, chociaż są naukowcy z tytułami czy ze stopniami naukowymi, którzy są kreacjonistami? Mówię tak właśnie dlatego, że współczesna nauka jest rozumiana po darwinowsku – nie tak, jak chciał Newton (czy inni do czasów Darwina). Żadne zdarzenie empiryczne nie może być skutkiem działania przyczyny nadprzyrodzonej, gdyż epistemiczny układ odniesienia nauki – naturalizm – wyklucza coś takiego.

Kreacjoniści najczęściej nie zdają sobie sprawy z tego, że nie proponują alternatywnej teorii wobec ewolucjonizmu. Oni proponują alternatywne rozumienie nauki – inny epistemiczny układ odniesienia. Jeżeli naukę rozumiemy tak, jak dzisiaj się ją rozumie w większości wypadków, to naukowiec nie może być kreacjonistą, chyba że uznamy, że dzisiejsze rozumienie nauki, pochodzące od Darwina, jest zbyt wąskie, aprioryczne (musi być aprioryczne, bo każde takie założenie jest aprioryczne) i że niepotrzebnie wyklucza pewne możliwości. […]

źródło: Idź Pod Prąd 2015, nr 128-129 (marzec-kwiecień), s. 15.